Zadyma z epoki kamienia
„Ile razy spojrzała w okno swej izdebki, tyle razy widzieć go mogła, jak z ogromnego komina fabryki walił sinym słupem (...). Kiedy o wczesnym brzasku na opalowym, mieniącym się barwami jutrzni tle nieba, dym rozkłębiał się nad kominem w krągłych czarnych runach, roznosząc ostrą gryzącą woń sadzy, wiedziała ona, że tam jej Marcyś w kotłowni przy palenisku stoi, ognie roznieca..." (Maria Konopnicka, „Dym").
Dym wiejski nie był tak widowiskowy, co zresztą zauważyła ta sama Maria Konopnicka w wierszyku
„Na pastwisku":
„Siny dym się wije
Pod lasem, daleko:
Tam pastuszki ognie palą
I kartofle pieką".
W połowie XIII w. Eleonora Prowansalska, żona Henryka III Plantageneta, utyskiwała na jakość powietrza w Londynie. Ale były to czasy, gdy panowało powszechne przekonanie, że dym w izbie zapobiega pleśnieniu i gniciu żywności, poza tym od niepamiętnych czasów „wiadomo było, że od dymu jeszcze nikt nie umarł". Właściwie dopiero w XVII stuleciu zaczęto przebąkiwać o niekorzystnym wpływie dymu na zdrowie. Tymczasem dymu przybywało, gdyż w coraz większym zakresie korzystano z węgla jako opału. Wynalazek maszyny parowej spowodował skokowy wzrost zadymienia – ceną za rewolucję przemysłową była...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta